Boże Narodzenie

Bóg w czasie; John M. Frame

Bóg w czasie; John M. Frame

Święta Bożego Narodzenia przypominają o cudownym wydarzeniu – wkroczeniu Boga w czas i przestrzeń. Wieczny stał się ograniczony w czasie; Nieskończony stał się ograniczony; stwórcze Słowo stało się ciałem.

Wcielenie

Cóż za tajemnica! Ten, który wszystko wie (Jn 16,30; 21,17), musi „wzrastać w poznaniu” (Łk 2,52). Samowystarczalny odczuwa głód i pragnienie (Mt 4,2; Jn 19,28). Stwórca nie ma gdzie głowy skłonić (Mt 8,20). Pan życia cierpi i umiera. Bóg w ciele jest opuszczony przez Boga Ojca (Mt 27,46).

W Jezusie Bóg Syn, który od początku zna zakończenie (Iz 46,10), musi oglądać rozwój swego planu krok po kroku, dzień po dniu. Dojrzewa jako niemowlę, potem dziecko i młodzieniec, reagując na bieżąco na następujące po sobie zdarzenia. Raz weseli się, kiedy indziej smuci. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę niezmienny Bóg znosi zmiany. Ale wcielony Bóg Syn wciąż jest Bogiem, pozostaje transcendentny. Reagując na wydarzenia w czasie, spogląda na świat spoza czasu i przestrzeni, kierując naturą i historią.

Dlaczego Bóg w Chrystusie wkroczył w czas? Józef nazwał swe dziecko Jezusem, „albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego” (Mt 1,21). To miłość Ojca posłała Syna na świat, „aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (Jn 3,16). Syn Boży przyjął ograniczenia czasu, a nawet zasmakował śmierci, aby ci, którzy zasłużyli na śmierć, mogli cieszyć się pełnią życia.

Wcielenie Jezus wprawiło anioły w zachwyt i zdumienie (Łk 2,14; Ef 3,10; 1Pt 1,11-12). Wprawia ono w konsternację także niechrześcijańskich filozofów. W niechrześcijańskim sposobie myślenia niemożliwe jest, aby ostateczna rzeczywistość wkroczyła w czas i przestrzeń. Dla religii Wschodu, a także dla Platona, Arystotelesa i starożytnych gnostyków najwyższy byt jest bezosobowy, a bezpośredni kontakt z doczesną rzeczywistością oznaczałby dla niego utratę absolutności. Dla innych religii i systemów filozoficznych najwyższy byt, jeśli istnieje, jest tożsamy ze światem lub jest jego przejawem. Dla nich „wcielony bóg” byłby nie do odróżnienia od reszty świata.

Tylko Biblia mówi o osobowym Bogu, różnym od stworzonego świata, który może przyjść na świat, nic nie tracąc ze swoich przymiotów ani nie stapiając się ze światem. Po wcieleniu pozostaje w pełni Bogiem i jasno objawia pełnię boskości swemu stworzeniu – nawet pośrodku wszystkich wspomnianych powyżej tajemnic. To znaczy, że tylko Pismo Święte opowiada o Bogu, który tak nas umiłował – tak bardzo, tak cudownie i tak mocno – że dla naszego dobra wkroczył w czas, by stoczyć w historii walkę z szatanem i z grzechem.

Teofania

Wcielenie jest niezwykłe i całkowicie wyjątkowe. Tylko raz Bóg stał się człowiekiem. Na zawsze też pozostanie Bogiem i człowiekiem (Kol 2,9; Hbr 7,24). Raz stał się człowiekiem, aby zbawić nas od grzechu raz na zawsze.

Jednak wcielenie nie było pierwszym przypadkiem wkroczenia Boga w czasoprzestrzeń. Biblia mówi o innych okazjach, kiedy Bóg spotykał się z ludźmi w historii: z Adamem i Ewą w Ogrodzie, z Noem, z patriarchami i Mojżeszem, z Izajaszem w Świątyni itd. Ukazywał się Izraelowi na pustyni – w obłoku i w ogniu – przez czterdzieści lat. Jego chwała zstąpiła na Przybytek Mojżesza i na Świątynię Salomona.

Te zdarzenia, nazywane przez teologów teofaniami, czyli pojawieniami się Boga, nie były wcieleniami. Bóg nie stawał się w nich ciałem, aby umrzeć za grzechy i powstać w chwale. Jednak pod pewnymi względami teofanie przypominają inkarnację Jezusa. Na pewno są tajemnicze. Jak w Jezusie, tak też w teofanii Bóg wkracza w historię i bierze udział w historycznych wydarzeniach.

W szóstym rozdziale Księgi Izajasza Bóg przygląda się aniołom i przysłuchuje, jak śpiewają ku Jego chwale. Potem słyszy słowa pokuty Izajasza, widzi jego symboliczne oczyszczenie (6-7), przemawia do niego, słyszy jego odpowiedź (8) i kontynuuje rozmowę (9-13). Bóg działa w czasie, odpowiadając na następujące po sobie wydarzenia. Można wręcz powiedzieć, że Bóg się zmienia – raz słucha, a raz mówi. Zmienia się, choć jest niezmienny (Jk 1,17).

W Księdze Wyjścia 32 Izrael buntuje się przeciwko Bogu i czci Złotego Cielca. Bóg grozi, że zniszczy Izrael i zastąpi go innym narodem wzbudzonym z Mojżesza (10). Mojżesz jednak wstawia się za Izraelem: „Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela” (13). „I użalił się Pan” (14). Nie zniszczył Izraela, choć dał mu odczuć swój gniew. Widzimy więc, jak w teofanii Bóg realizuje swój odwieczny plan – przez rozmowę z człowiekiem. Najpierw mówi o swoich zamiarach (na co Izrael zasłużył), lecz później, w odpowiedzi na wstawiennictwo Mojżesza, obiecuje miłosierdzie. Miłosierdzie zawsze było częścią Jego odwiecznego planu, ale zaplanował też okazać je w odpowiedzi na ludzką modlitwę. Zanim Mojżesz się pomodlił, na Izrael czekała tylko kara. Bóg realizuje swój odwieczny plan przez interakcję z człowiekiem.

W teofanii Bóg, którego odwieczny plan jest przyczyną wszystkich wydarzeń (Ef 1,11), czeka na zdarzenia, które sam uprzednio zarządził. Realizuje swą wolę nie w mgnieniu oka, lecz w procesie historycznym. Realizuje swój plan, stając się jednym z aktorów dziejowego dramatu, którego jest też autorem. Nie śpieszy się z jego zakończeniem, choć bez trudu mógłby to uczynić. Jak we wcieleniu, tak również w teofanii Bóg reaguje na kolejne zdarzenia. Raz mówi o łasce i błogosławieństwie, kiedy indziej o sądzie. Jego słowa są odpowiednie do sytuacji.

Tymczasowa wszechobecność

Jednak nawet wcielenie i teofania nie wyczerpują tajemnych sposobów wkraczania Boga w czas. W pewnym sensie Bóg zawsze przebywa w czasie, w historii. Bez wahania mówimy o Bożej wszechobecności – Bóg jest wszędzie. Nie jesteśmy w stanie umknąć Jego obecności w błogosławieństwie lub w sądzie (Ps 139,7-12; Jon 1-2; Dz 17,28). Ale skoro Bóg jest obecny w przestrzeni, to jest obecny także w czasie. Jeśli zawsze jest „tu”, to znaczy, że zawsze jest „teraz”.

Izrael w Egipcie wiedział, że Bóg był Bogiem jego ojców: Abrahama, Izaaka i Jakuba (Wj 3,6). Jednak jęcząc z powodu niewoli, Izraelici pewnie zastanawiali się, czy Bóg był także ich Bogiem zdolnym wypełnić obietnice po 400 latach milczenia. Myślę, że tajemnicze imię „Ja jestem” (Wj 3,14) było odpowiedzią Boga na to pytanie. Kiedy Bóg zapewnił Mojżesza: „Będę z tobą” (Wj 3,12), to miał na myśli nie tylko spotkanie w gorejącym krzaku, lecz przede wszystkim spotkanie Mojżesza z faraonem.

On wciąż jest z nami. Jezus powiedział, że w Duchu (Jn 14,15-18) zawsze będzie z nami (Mt 28,20). To znaczy, że Bóg nadal jest aktorem na scenie historii, choć jednocześnie stoi poza nią. Jest przy mnie, kiedy piszę te słowa, patrząc, jak jedna chwila przechodzi w następną, odpowiadając na każdą z nich i realizując swój odwieczny plan. On słucha i odpowiada również na moje modlitwy, choć jednocześnie cały czas spogląda na cały świat z perspektywy wieczności. Jest zarówno transcendentny, jak i immanentny. Jako transcendentny sprawia, że wszystko dzieje się zgodnie z Jego odwiecznym planem. Jako immanentny działa we wszystkim i przez wszystko, chwila za chwilą, by zrealizować swą suwerenną wolę.

Zatem wciąż jak najbardziej odpowiednie dla Boga jest Jego bożonarodzeniowe imię – Emmanuel. Wcielenie Jezusa, choć jedyne w swoim rodzaju wydarzenie, pod wieloma względami przypomina sposób, w jaki Bóg zwykle odnosi się do świata i działa w świecie (Ps 90,1). Bóg wciąż jest aktorem historii – działa w niej, reaguje, smuci się i raduje. Jednak działa w historii jako jej suwerenny Pan.

Zwolennicy otwartego teizmu (Gregory Boyd, William Hasker, Clark Pinnock, Richard Rice i John Sanders) uważają, że jeśli mamy oddać sprawiedliwość interakcji Boga z człowiekiem w historii, to musimy zrezygnować z twierdzeń o Bożej suwerennej kontroli nad historią, a nawet o Jego dogłębnej znajomość przyszłości. Jednak takie wnioski ani nie są logiczne, ani biblijne (więcej na ten temat w mojej książce pt. Doctrine of God). Biblijne obrazy Boga powinny prowadzić nas właśnie do uznania absolutnej suwerenności Boga. Bóg czyni, cokolwiek zechce, nie tylko „odgórnie” przez swoje odwieczne dekrety, ale też „oddolnie” sprawiając, że wszystko współdziała dla realizacji Jego dobrych celów (Rz 8,28). Nawet to, co na pierwszy rzut oka wygląda na Jego porażkę w historii, okazuje się w końcu częścią Jego planu. To dotyczy w szczególności śmierci Jezusa na krzyżu (Dz 2,23).

Zatem Boże Narodzenie przypomina, jak Bóg w cudowny sposób działa zarówno w czasie, jak i ponad nim. Przypomina, jak Bóg odnosi się do nas – także jako osoba obecna w naszej czasoprzestrzeni. On wysłuchuje modlitwy, odpowiada na nie, prowadzi nas, karci i wychowuje, pociesza i podnosi. Bóg zaprawdę jest Emmanuelem, Bogiem z nami, choć jednocześnie jest też suwerennym Panem całej rzeczywistości.

Tłumaczył Bogumił Jarmulak.

Źródło: God in Time.