Które Pisma święte? Peter J. Leithart
Które Pisma święte? Peter J. Leithart
„Trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył. I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tm 3,14-17).
Protestanci często posługują się powyższymi słowami, by wykazać wystarczalność Pisma Świętego w opozycji do rzymskokatolickiego nauczania o Tradycji Świętej. Argument brzmi następująco: apostoł Paweł stwierdza, że Biblia wyposaża nas do wszelkiego dobrego czynu. Wszystko, co musimy wiedzieć, aby „być doskonałymi”, znajdujemy w Piśmie. Dlatego Pismo całkowicie wystarcza jako norma wiary i postępowania – nie potrzebujemy żadnej innej, by ćwiczyć się w sprawiedliwości i pobożności. Z drugiej strony argument wygląda tak: Jeśli rzymski katolicyzm ma rację, to można pomyśleć o dobrych uczynkach, do których Pismo Święte nas nie przygotowuje. Biblia rzeczywiście nigdzie nie wzywa do kultu Marii i świętych ani też nie poucza, żeby się do nich modlić i jak mamy to czynić. Jeśli kult Marii i świętych to dobre uczynki, to znaczy, że apostoł jest w błędzie. Jeśli zaś Paweł ma rację, to musi się mylić Kościół Rzymskokatolicki, ponieważ implikacje jego nauczania stoją w sprzeczności z poglądami apostoła.
Karl Keating, apologeta rzymskokatolicki, w książce pod tytułem Catholicism and Fundamentalism [Katolicyzm i fundamentalizm] odpowiada na protestanckie argumenty, stwierdzając, że Pawłowi chodzi tylko o to, iż Pismo ma wiele zastosowań, które apostoł wylicza. Jednak zdaniem Keatinga wskazanie na różne zastosowania Pisma nie musi prowadzić do tezy o wystarczalności Pisma. Problem z argumentacją Keatinga polega na tym, że ignoruje końcówkę siedemnastego wiersza: „…aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany”. Jeśli więc słowa Keatinga brzmią dość sensownie, to tylko z powodu tego pominięcia.
Keating ponadto przytacza słowa kardynała Newmana, którego zdaniem w oparciu o 2. List do Tymoteusza 3,16-17 można co najwyżej wykazać wystarczalność Pism Starego Testamentu, ponieważ Nowy Testament jeszcze nie został napisany, kiedy apostoł pisał swój list. Dlatego też argumentacja protestancka jest chybiona, ponieważ udowadnia „zbyt wiele”.
Jednak po bliższym zbadaniu krytyka Newmana nie jest tak poważna, jak by się zdawało. Załóżmy przez moment, że Newman ma rację i Paweł napisał powyższe słowa, zanim powstały Pisma Nowego Testamentu i zostały jako takie rozpoznane, co znaczy, że Paweł miał na myśli tylko wystarczalność Starego Testamentu. Czy stanowi to problem dla protestanckiego postrzegania Biblii? Niewielki, jeśli jakikolwiek. Aż do napisania Nowego Testamentu Stary Testament był wystarczający „do wychowania w sprawiedliwości” i nauczania mądrości prowadzącej do zbawienia. Aż do zamknięcia kanonu Nowego Testamentu i zburzenia Świątyni w Jerozolimie w roku 70 Kościół znajdował się w okresie przejściowym. W tym czasie można było przyznać, że to Stary Testament służył jako kanon ksiąg świętych dla Kościoła chrześcijańskiego – całkowicie wystarczalny w tym okresie. To samo można było powiedzieć o Pięcioksięgu Mojżeszowym, zanim pojawili się prorocy. Innymi słowy, w każdym okresie historii zbawienia istniejące Pisma święte całkowicie wystarczały dla realizacji Bożych celów w danej epoce.
Jednak czy na pewno Paweł miał na myśli tylko Stary Testament, kiedy pisał do Tymoteusza? Wcześniej myślałem, że tak, ale słowa Newmana zachęciły mnie do ponownego przemyślenia tej sprawy. Teraz wydaje mi się, że Paweł pisał także o Pismach Nowego Testamentu.
Paweł napisał do Tymoteusza, kiedy był w areszcie w Rzymie (2 Tm 1,16-17), czyli pod koniec swego życia. Do tego czasu apostoł napisał już większość swoich pism, które też zostały rozpoznane jako Pisma święte (2 Pt 3,14-16). Jest wielce prawdopodobne, że w tym czasie powstała już większa część Nowego Testamentu. Zatem jest też całkiem możliwe, że Paweł był świadom istnienia określonego, choć jeszcze nie zamkniętego, zbioru Pism Nowego Testamentu.
Newman wskazuje jednak na słabość takiej argumentacji. Pisma, o których mowa, są bowiem Pismami, które Tymoteusz poznał jako dziecko (2 Tm 3, 14-15). Stąd wniosek kardynała, że musiały to być Pisma Starego Testamentu. Czy aby na pewno? Pamiętajmy o następujących kwestiach chronologicznych: Tymoteusz był jeszcze stosunkowo młody, zapewne nie miał jeszcze 40 lat, kiedy Paweł napisał do niego pierwszy list (1 Tm 4,12). Jeśli powstał on około roku 60, to Tymoteusz mógł mieć dziesięć lat, kiedy umarł Jezus. Jest też wielce prawdopodobne, że pierwsze Pisma Nowego Testamentu powstały już w pierwszym dziesięcioleciu po Ukrzyżowaniu, czyli w latach trzydziestych pierwszego wieku. Nie jest więc wykluczone, że Tymoteusz poznał przynajmniej niektóre z nich dzięki swojej matce.
Paweł jednak twierdzi, że Tymoteusz znał Pisma święte od dzieciństwa. Czy zatem Tymoteusz mógł mieć 30 lat, kiedy Paweł zaadresował doń swój pierwszy list? Wydaje mi się to wielce możliwe. Dużo wskazuje na to, że list powstał z okazji święceń, czyli ordynacji Tymoteusza. Apostoł wzywa Tymoteusza, by unikał spekulatywnego nauczania i zamiast tego skoncentrował się na miłości i wierze (1 Tm 1,3-7); ostrzega, że inni „stali się rozbitkami w wierze” i zostali ekskomunikowani (1,18-20); poucza, jak prowadzić nabożeństwo (2,1-4); mówi, jakie jest miejsce i rola kobiet w strukturach kościelnych (2,9-15); wylicza kwalifikacje kościelnych urzędników (3,1-13); stwierdza, jak postępować z różnymi rodzajami ludzi w kościele: starszymi, wdowami, młodymi kobietami (5,1-16). List rozpoczyna się i kończy wezwaniem, by Tymoteusz pamiętał, co zostało mu powierzone (1,18 i 6,20). Na podstawie Starego Testamentu możemy stwierdzić, że Kościół udzielał święceń osobom w wieku 30 lat, co znaczy, że i Tymoteusz mógł mieć tyle lat. Jeśli tak, to Tymoteusz mógł urodzić się około 30 roku. Wiemy też, że jego matka była wierzącą Żydówką (Dz 16,1-2) i na pewno znała powstałe już Pisma Nowego Testamentu, kiedy Tymoteusz był jeszcze chłopcem.
Dzieje Apostolskie rzucają dodatkowe światło na całą sprawę. Z szesnastego rozdziału dowiadujemy się, że Tymoteusz towarzyszył Pawłowi w jego drugiej wyprawie misyjnej. Zwykle datuje się ją na rok 50, co znaczy, że Tymoteusz mógł wtedy mieć 20 lat – odpowiedni wiek, by rozpocząć praktykę u boku apostoła.
W końcu, Paweł mówi, że Pisma, które Tymoteusz poznał jeszcze jako dziecko, obdarzyły go „mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa” (2 Tm 3,15). Jednak twierdzenie, że Pisma Starego Testamentu uczyły wiary w Jezusa, jest chyba nieco przesadzone. Paweł ma raczej na myśli to, że Pisma Nowego Testamentu ukazują Jezusa z Nazaretu jako Chrystusa, czyli Mesjasza obiecanego w Starym Testamencie.
Nawet jeśli powyższe datowanie nie jest całkowicie dokładne, to sądzę, że pozwala ono stwierdzić, iż niektóre Pisma Nowego Testamentu powstały, kiedy Tymoteusz był jeszcze chłopcem i zostały bardzo wcześnie rozpoznane jako „święte”. Tymoteusz mógł je poznać przez swoją matkę. Jeśli tak jest, to 2. List do Tymoteusza 3,14-17 pozostaje bardzo mocnym argumentem nie tylko za boskim pochodzeniem Biblii, ale też za jej wystarczalnością.
Tłumaczył Bogumił Jarmulak.
Tytuł oryginału: Which Sacred Writings?