Męskość

Wyprawa po złoto, czyli o męskości w Biblii; Bogumił Jarmulak

Wyprawa po złoto, czyli o męskości w Biblii; Bogumił Jarmulak

Kiedy Bóg stworzył Adama, wtedy umieścił do w Ogrodzie Eden, „aby go uprawiał i strzegł” (Rdz 2,15). Innymi słowy, Bóg uczynił Adama odpowiedzialnym za Ogród. Lecz chyba nie tylko za Ogród, ale również za inne ziemie. Nie tylko powiedział, że Adam i Ewa mają rozmnażać się i napełniać świata oraz panować nad nim, ale również ukrył dobre (piękne) złoto w ziemi Chawila, aby człowiek wydobył je i użył. Przy czym warto pamiętać, że złoto funkcjonuje w Biblii jako symbole nie tylko bogactwa, ale przede wszystkim chwały. Jest bowiem drogie, piękne i błyszczące. Ale jest też ciężkie, a hebrajskie słowo kavod zwykle tłumaczone jako „chwała” oznacza dosłownie „ciężar”, „wagę”. Lekceważenie jest pozbawianiem należytej chwały. Kiedy zaś Bóg otacza nas chwałą, wtedy przypisuje nam wagę, znaczenie, ciężar gatunkowy, doniosłość.  Zatem ewentualna wyprawa po złoto miała między innymi przynieść człowiekowi nie tylko bogactwo, ale przede wszystkim chwałę.

Ponadto „trawy wydające nasienie” rosły poza Ogrodem, więc, aby zdobyć chleb, człowiek również musiał opuścić Ogród, aby je zdobyć. Musiał też nauczyć się posługiwać mieczem i ogniem, aby zebrać ziarno i zrobić z niego chleb. Człowiek miał więc uczyć się i zdobywać nowe umiejętności, aby coraz pełniej korzystać z potencjału ziemi.

O ile słowa, które zwykle nazywa się Mandatem Kulturowym (Rdz 1,28), Bóg wypowiedział do Adama i Ewy, to jednak słowa o uprawianiu i strzeżeniu Ogrodu Bóg wypowiedział do samego Adama, zanim jeszcze stworzył Ewę. To Adam więc – w pierwszej kolejności – był odpowiedzialny za uprawianie i ochronę Ogrodu. Ewa miała być mu w tym „odpowiednią pomocą” (Rdz 2,18), więc również ona miała uczestniczyć w uprawianiu i strzeżeniu Ogrodu, a jednak główna odpowiedzialność za to zadanie spoczywało na barkach mężczyzny. Tu warto zaznaczyć, że także Bóg nazywany jest naszą pomocą, zatem w nazwaniu Ewy odpowiednią pomocą dla Adama nie ma nic pejoratywnego. Można powiedzieć, że Adam miał być królem, zaś Ewa królową.

Role mężczyzny i kobiety pokrywają się, jednak również różnią się od siebie, co najmniej w rozłożeniu akcentów. Po części wynika to oczywiście z biologii. Kobieta jako potencjalna matka jest zorientowana bardziej bezpośrednio na rodzinę i dzieci. Nie musi szukać sobie zadań, gdyż niejako ma je przypisane przez naturę, czyli porządek stworzenia. Inaczej jest z mężczyzną, który bezpośrednio pełni pośledniejszą rolę w wydawaniu potomstwa na świat. Oczywiście biologia czy natura nie są czymś niezależnym od woli Stwórcy, lecz wynikającym z porządku stworzenia. Mężczyzna jest inicjatorem, kobieta zaś zwieńczeniem. Mężczyzna rozpoczyna, eksploruje, chroni. Kobieta zaś dopełnia, ozdabia, uświetnia.

Główna jednak różnica między Adamem a Ewą ujawnia się w dziedzinie strzeżenia, czyli ochrony Ogrodu. Adam był jego głównym strażnikiem. Miał strzec również Ewę przed atakiem Węża. Nie znaczy to, że Ewa była całkowicie pozbawiona tej roli, jednak pełniła ją w sposób drugorzędny. Rola mężczyzny jako strażnika wybija się również w innych historiach biblijnych. Kain, starszy brat, odpowiada na pytanie Boga: „Gdzie jest Abel”, słowami: „Czyż jestem stróżem mego brata?” Zarówno w Księdze Rodzaju 2,15, jak i 4,9 występuje to samo hebrajskie słowo szamar, które znaczy: strażnik, opiekun. Starszy brat miał strzec młodszego, lecz stał się jego katem. Podobnie, kiedy Dawid zgrzeszył z Batszebą, a wtedy okazał się być najmniej męski w całej swojej karierze, zawiódł w roli szamar, czyli strażnika.

Niestety Adam szybko zgrzeszył, przez co pokazał, że nie dorósł do powierzonego mu zadania. Ireneusz z Lyonu, pisząc o Upadku Adama w Wykładzie nauki apostolskiej, zwraca uwagę na to, że Adam po stworzeniu był dzieckiem i miał dopiero dojść do dojrzałości, aby objąć panowanie nad światem. Z powodu swej dziecinności Adam łatwo uległ pokusie. Wąż – powodowany zazdrością o rolę przypisaną człowiekowi – zwiódł go. Nie bezpośrednio, lecz przez kobietę. Choć Adam miał strzec Ogrodu, to jednak tego nie uczynił. Nie uchronił też Ewy przed Kusicielem. W czasie rozmowy Węża z Ewą Adam stał z boku i przysłuchiwał się (Rdz 3,6). Pozostał biernym obserwatorem zamiast być aktywnym strażnikiem.

Zaraz po Upadku, kiedy Bóg przyszedł do Ogrodu, Adam zaczął uciekać od odpowiedzialności za to, co się stało. Obwinił Ewę, a nawet Boga, który mu ją dał, choć wcześniej na jej widok zareagował wielką radością. Najpierw więc odrzucił odpowiedzialność za Ogród i przede wszystkim za Ewę, a następnie próbował zrzucić z siebie odpowiedzialność za własną winę. W obu przypadkach okazał się więc człowiekiem całkowicie nieodpowiedzialnym, a przecież bycie odpowiedzialnym jest warunkiem sprawowania władzy nad stworzeniem. Sprawowania jakiejkolwiek władzy.

Po Adamie przyszedł Kain, który będąc starszym bratem odrzucił obowiązek ochrony młodszego brata. Po zabiciu Abla przez Kaina Bóg zesłał go na tułaczkę, obiecując mu przy tym, bezpieczeństwo. Kain jednak i w tym sprzeciwił się Bogu i zbudował miasto – pierwsze miasto w dziejach ludzkości. Miasto miało zapewnić jemu i jego potomstwu bezpieczeństwo i dostatek. Można powiedzieć, że Kain nie pogrążył się w rozpaczy ani nie zaczął użalać się nad sobą, lecz wziął sprawy w swoje ręce, wykazał się inicjatywą, słowem – przejął odpowiedzialność za swoje życie i za życie swojego potomstwa. Jednak uczynił to w sposób, który w końcu doprowadził do upadku gorszego niż Upadek Adama. Bogu nie pozostało nic innego jak tylko zniszczyć świat w wodach Potopu. Zatem rzutkość, spryt, wytrwałość nie do końca są odpowiedzialnością, jakiej Bóg oczekuje od mężczyzny. Jeśli są wyrazem ucieczki od Boga, braku zaufania Bogu, próbą urządzenia sobie życia i zapewnienia sobie powodzenia w kontrze wobec Boga, to są kolejnym przejawem braku odpowiedzialności. Pokazuje to koniec cywilizacji zapoczątkowanej przez Kaina, która zanim jeszcze została zatopiona wodami Potopu, już zaczęła zapadać się pod własnym ciężarem.

Wielce wymowne jest porównanie Ezawa z Jakubem. Ezaw był myśliwym, więc można by pomyśleć, że jest jak najbardziej męskim typem. Problem polega jednak na tym, że męscy mężczyźni w Biblii to raczej pasterze czy też nadzorcy stad, a nie myśliwi. Ezaw to lekkoduch, który sprzedał prawo pierworodnego za miskę zupy. Niby był umierający z głodu, ale zaraz po zjedzeniu posiłku odszedł jakby nigdy nic. Ezaw nie planował na przyszłość, lecz raczej zachowywał się jak człowiek, którego bogiem jest brzuch. Liczyło się dla niego tylko natychmiastowe zaspokojenie potrzeby. Przyszłość nie istnieje. Jakub był inny. Doglądał stad ojca, robił plany, był gotów poświęcić wiele lat na ich realizację.

Inną postacią żyjącą na wygnaniu na wschód od Edenu, która służy za pozytywny przykład – w przeciwieństwie do Kaina – jest Otniel. Czytamy o nim w dwóch miejscach. W Księdze Jozuego 15,15-19 oraz w Księdze Sędziów 1,11-15. Historia Otniela to typowa baśń o dzielnym rycerzu, który pokonując wroga, zdobywa rękę księżniczki. Otniel zdobywa Debir, miasto olbrzymów, za co otrzymuje za żonę córkę Kaleba, a także ziemię ze źródłem wody. Kaleb obiecał, że wyda Aksę za tego, kto dokona tego czynu. Całkiem sprytne, gdyż nie byle kto mógł nie tylko targnąć się na miasto olbrzymów, ale również je zdobyć. Takiemu mężczyźnie można powierzyć własną córkę.

Kaleb był jedynym ze szpiegów, których wysłał Mojżesz do Kanananu, który chciał iść za nakazem Pana i zdobyć Kanaan. Nie mógł się doczekać, kiedy dostanie w swoje ręce właśnie ten górzysty zakątek Kanaanu zamieszkały przez olbrzymów: „Daj mi więc te góry, które przyrzekł mi Pan. Sam słyszałeś, że mieszkają tam Anakici, a miasta są wielkie i umocnione. Jeśli Pan jest ze mną, zdobędę je, jak mi to Pan przyrzekł” (Joz. 14:12). Ten człowiek kochał wielkie wyzwania. I dlatego chciał, żeby jego córka wyszła za mężczyznę, który podobnie jak on ufa Bogu i nie zasypia gruszek w popiele. Nie czeka, aż ktoś go obsłuży, lecz walczy i dba o los swoich bliskich.

Kiedy dochodzimy do literatury dydaktycznej, czyli mądrościowej z epoki królów, to znajdujemy w niej dwa typy ludzi zepsutych grzechem. Pierwszy podobny jest to Kaina i jego potomka, Lameka. Drugi zaś to leń. Leń ma potrzeby i pragnienia takie jak człowiek pracowity, jednak odpowiedzialność za ich zaspokojenie zrzuca na innych, a kiedy ich nie zaspokoją, wtedy obwinia ich za swoją niedolę. „Leniwy pożąda, lecz nic nie ma” (Prz 13,4). Leń to pijawka ze Słów Agura. Woła: „Daj, daj!”, ale nie ruszy palcem w bucie, żeby zdobyć to, czego pragnie. Za to jest mistrzem wymówek: „Na ulicy jest lew, rozszarpie mnie na środku drogi” (Prz 22,13).

Pamiętajmy przy tym, że Księga Przysłów została napisana przede wszystkim z myślą o królewiczach, którzy kiedyś mają zostać królami, a więc przejąć odpowiedzialność za cudze życie, lecz jak mają to uczynić, skoro nie potrafią lub nie chcą wziąć odpowiedzialności za własny los?

Księgi mądrościowe (dydaktyczne) powstały w okresie królestwa, co znaczy, że warto przyjrzeć się również królom Izraela, w poszukiwaniu biblijnego modelu męskości. Modelem dojrzałego mężczyzny jest niewątpliwie Dawid, który nie uciekał przed wyzwaniami, nie szukał wymówek, nie bał się odpowiedzialności. Lecz również on upadł, a jego upadek był najmniej męskim postępkiem w jego życiu. Oczywiście chodzi o uwiedzenie Batszeby i doprowadzenie do śmierci Uriasza w celu zatuszowania całego zdarzenia. Czyli ucieczki przed odpowiedzialnością za własne decyzje i czyny. Całkiem jak to uczynił Adam, który zamiast wyznać grzech wolał obarczyć winą kobietę, dla której miał być strażnikiem.

Dawid nie tylko dopuścił się cudzołóstwa, ale przede wszystkim zdecydowanie nadużył zaufanie Batszeby. Batszeba wzrastała w otoczeniu Dawida. Najprawdopodobniej miała dwa lata, kiedy Dawid został królem. Jej dziadek i ojciec bywali na dworze króla. „Batszeba wzrastała w podziwie dla Dawida, człowieka według serca Bożego, autora psalmów, króla namaszczonego przez Boga. Przez całe życie traktowała go jako wielkiego przywódcę duchowego Izraela. Wielokroć widziała, jak modlił się do Boga. Słyszała, jak ojciec i dziadek wychwalają króla. Dlatego, kiedy Dawid po nią posłał, przyszła” (J. B. Jordan, Batszeba – Jak było naprawdę?). Dawid jednak wykorzystał ten kredyt zaufania oraz zajmowane stanowisko po to, aby stać się zwodzicielem.

Biblia pełna jest przykładów mężczyzn, którzy albo stają się tyranami jak Lamek, albo przyjmują rolę Piotrusia Pana. Lamekowie przejmują władzę w sposób zepsuty, nikczemny. Piotrusiowie Panowie z kolei uciekają przed odpowiedzialnością. Nie chcą dorosnąć. Może dlatego, że w dzieciach jest coś magicznego. Dzieci są czystym potencjałem, mogą stać się wszystkim, lecz problem polega na tym, że póki nie zaktualizują tego potencjału, nadal są niczym. W tym sensie, że nie są ani rolnikiem, ani nauczycielem, ani inżynierem itd. Problem polega na tym, że proces aktualizacji potencjału wymaga rezygnacji z wielu możliwości. Kto staje się czeladnikiem u hydraulika, ten wybiera pewną drogę, rezygnując z innych. Taki nastolatek musi niejako przecisnąć się przez ucho igielne, co nigdy nie jest przyjemne ani atrakcyjne samo w sobie. Lecz to samoograniczenie się, to skoncentrowanie się na realizowaniu wąskiej części potencjału, otwiera w końcu nowe możliwości. Kto zdobędzie fach, przed tym świat zaczyna się otwierać. Ktoś taki nie tylko jest zdolny do robienia rzeczy pożytecznych, ale w końcu może sam zostać nauczycielem, a może nawet pracodawcą. I tym sposobem może pomóc innych nastolatkom stać się kimś. Przede wszystkim jednak taki młody mężczyzna może zacząć zarabiać pieniądze, opuścić dom ojca i matki, założyć własną rodzinę i utrzymać ją – chronić ją i opiekować się nią. (Powyższy akapit oparty jest na wykładzie Jordana Petersona).

Mam wrażenie, że większość kobiet szuka właśnie takich mężów. Piotruś Pan może być zabawny przez jakiś czas, ale stworzenie stabilnej rodziny i zabezpieczenie jej utrzymania wymaga raczej kogoś, kto nauczył się odpowiedzialności za swoje i za cudze życie. Kobiety szukają mężczyzn, którzy są kompetentni i silni jak Otniel. Piotruś Pan może zdobyć co najwyżej wyimaginowane złoto. Otniel pokonuje prawdziwych olbrzymów i zdobywa prawdziwą twierdzę.

Nowy Testament wielokrotnie zestawia Adama z Jezusem. Adam upadł przez nieposłuszeństwo i sprowadził niedolę na wszystkich swoich potomków. Jezus przez posłuszeństwo dokonał odkupienia upadłej ludzkości. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że Jezus dokonał tego, cierpliwie znosząc cierpienia, przez co nie tylko sam stał się doskonały, ale także „wielu synów doprowadził do chwały” (Hbr 2,10). Czym jest ta chwała? Zdaje się, że odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Liście do Efezjan 4, gdzie czytamy, że po wniebowstąpieniu Chrystus obdarował Kościół darami, abyśmy „już nie byli małymi dziećmi”, lecz doszli do „miary dojrzałości”, którą jest Chrystus. Bycie „małym dzieckiem” apostoł definiuje jako bycie „niesionym falami i powiewem wiatru”, czyli bycie podatnym na zwiedzenie oraz bezrefleksyjne podążanie za mrzonkami. To znaczy, że dojrzałość oznacza bycie stałym i kompetentnym; bycie oparciem dla innych, samemu opierając się na Chrystusie.

Salomon w Księdze Koheleta stwierdza: „Biada krajowi, którego królem jest chłopiec” (10,16). Występujące tu hebrajskie słowo na’ar oznacza zarówno chłopca, jak i kogoś posiadającego zaledwie podstawowe umiejętności, np. szeregowego żołnierza. Nie jest to ktoś kompetentny do przewodzenia, do przyjęcia na siebie odpowiedzialności za innych, do wykonywania bardziej złożonych i wymagających prac. Aby stać się królem – dobrym królem – lub mężem, lub przełożonym, lub starszym w kościele, chłopiec musi stać się mężczyzną. To zaś w pierwszej kolejności oznacza zrozumienie tego, że każdy chłopiec musi kiedyś opuścić dom rodziców, puścić się spódnicy matki, wyjść spod skrzydeł ojca, porzucić egoizm i skierować swoją uwagę na innych ludzi, lecz już nie po to, aby traktować ich jako środki do realizacji własnych marzeń, lecz po to, aby wspierać ich w rozwijaniu ich potencjału.

To właśnie czyni Chrystus dla Kościoła, swojej Oblubienicy. On jest w pierwszej kolejności zbawicielem, czyli tym, który stoi na straży bezpieczeństwa – strażnikiem i opiekunem (szamar). Ale jest również tym, który otacza Kościół chwałą, czyli pięknem. Było to drugie zadanie, jakie Adam otrzymał od Boga: „Będziesz uprawiał i strzegł” (Rdz 2,15). Kiedy mężczyzna wywiązuje się z tych dwóch podstawowych zadań, wtedy sam zostaje otoczony chwałą. Najwyraźniej widać to na przykładzie męża i żony – kochana żona jest chwałą męża. Ale można to odnieść również do innych relacji, w jakie wchodzi mężczyzna – zawsze, kiedy mężczyzna wypełnia powołanie strażnika i gospodarza, wtedy dobrobyt i bezpieczeństwo, jakie zapewnia innym, stają się częścią jego chwały.

[Wykład wygłoszony na Tygodniu Ewangelizacyjnym w Zelowie, Lipiec 2018.]