Boże Narodzenie, NT - Ew. Mateusza

Nowy Exodus; Peter J. Leithart

Nowy Exodus; Peter J. Leithart

Drugi rozdział Ew. Mateusza zawiera wszystkie elementy historii wyjścia Hebrajczyków z Egiptu. Mamy tam morderczego króla, który zabija żydowskie dzieci. Mamy niemowlę, które w przyszłości zostanie wybawcą Izraela i które uratowane z rąk króla powróci, żeby uwolnić swój lud i poprowadzić go do Ziemi Obiecanej. Mamy ucieczkę z kraju rządzonego przez złego króla; mamy wędrówkę przez Egipt i powrót z Egiptu. Mateusz cytuje słowa proroka Ozeasza nawiązujące do pierwszego Exodusu: „Z Egiptu wezwałem Mojego Syna”.

Z drugiej strony, widzimy tu Exodus odwrócony, przestawiony do góry nogami, wywrócony na drugą stronę. Morderczym królem nie jest egipski faraon, lecz Herod – „król żydowski”. Krajem, skąd trzeba uciekać jest Izrael, a nie Egipt. Zaś krajem schronienia jest Egipt, a nie Izrael. Nowy Mojżesz wyprowadzi swój lud nie z Egiptu, lecz z Izraela, który upodobnił się do Egiptu.

Magowie stanowią część tego odwrócenia. Przynoszą nowinę o narodzinach Króla Żydów, długo oczekiwanego Mesjasza, który wypełni wszystkie nadzieje Izraela w ostatnim akcie historii Izraela. To nie po prostu nowina ani nawet dobra nowina, lecz Dobra Nowina. Kiedy doszła ona do uszu Heroda, król nie uradował się, lecz strwożył, a razem z nim cała Jerozolima. Narodziny Jezusa są dobą nowiną dla biednych i uciśnionych – ludzi takich jak Maria i Józef, Symeon i Anna. Jednak dla możnych i wpływowych ludzi w Jerozolimie przyjście Mesjasza jest złą nowiną – anty-ewangelią.

Nie chcą przyjścia Mesjasza. Kiedy zaś On przychodzi, wtedy Go zabijają. Sam Jahwe, Bóg Izraela, przychodzi do swego ludu, ten zaś zabija swojego Boga.

Kiedy pojawił się Mojżesz, wtedy Izrael radował się, zaś poganie drżeli. Kiedy jednak przyszedł nowy, wielki Mojżesz, wtedy to poganie z radością o tym rozpowiadają, zaś Żydzi dygocą ze strachu. Choć również pierwszy Mojżesz nie spotkał się od razu z radosnym przyjęciem ze strony swoich rodaków. Jak przypomina Szczepan, w pierwszym odruchu Żydzi odrzucili Mojżesza. Nawet po wyjściu z Egiptu wielokrotnie narzekali na niego i nie chcieli za nim iść. To samo spotkało Jezusa. Żydzi kontynuowali swoją tradycję rebelii, oporu, wrogości wobec Boga, który ich zbawił, a także wobec wszystkich wybawców, których im posyłał.

Królowa Saby przebyła długą drogę, aby zobaczyć Salomona. Kiedy ujrzała chwałę jego królestwa, zaparło jej dech w piersiach. Prorocy zapowiadali, że kiedyś narody będą pielgrzymować do Jerozolimy zbudowanej z drogich kamieni (Iz 54,12). Syjon stanie się najwyższą górą. Izrael wróci w chwale i mocy z wygnania, a wtedy poganie przybędą, by podziwiać jego cuda.

Nie to jednak robią magowie. Nie znajdują króla Żydów w Jerozolimie ani w pałacu. Król, którego szukają, nie ma pałacu ani armii, nie posiada też floty żeglującej do Indii. Magowie znajdują dzieciątko ubogich rodziców w małym mieście Betlejem. Jak ktoś taki ma przyciągnąć uwagę narodów? Czy to może być spełnieniem marzeń Izraela o chwale? W jaki sposób to dziecko ma wypełnić obietnice dane Izraelowi? Nic dziwnego, że dla Żydów Jezus był kamieniem obrazy.

W tym, co magowie znajdują, nie ma piękna ani chwały, które mogłyby pociągać. A jednak to, co znaleźli, porywa ich i fascynuje.

Choć nie powinniśmy się do końca dziwić zachowaniem magów adorujących niemowlę urodzone w judejskiej wsi. Coś podobnego widzimy w Starym Testamencie, gdzie Bóg zbawia pogan nie poprzez moc i chwałę Izraela, ale poprzez jego słabość.

Faraon zabiega o błogosławieństwo od Jakuba po tym, jak usłyszał o wszystkich trudach jego życia (Rdz 47,7-10). „Krótkie i smutne były lata mojego życia i nie osiągnąłem wieku moich ojców” – mówi Jakub. A faraon prosi go o błogosławieństwo.

Rut łączy swój los z losem Noemi, kiedy Noemi wszystko straciła (Rut 1,15-18). Naomi wyszła z kraju bogata – miała męża, dwóch synów i wszystko, czego potrzebowała. W Moabie wszystko straciła. Jahwe uczynił jej życie gorzkim. Noemi mówi: „Przeciwko mnie podniosła się ręka Pana”, na co Rut odpowiada: „Twój Bóg – moim Bogiem”. Ku naszemu zdumieniu Rut dostrzega coś szczególnego w kobiecie, która nic nie posiada.

W czasach Jezusa około 10% mieszkańców imperium rzymskiego było albo Żydami, albo wyznawcami religii żydowskiej, albo przynajmniej jej sympatykami. Mimo że w tych czasach Izrael przypominał Noemi, która wszystko straciła – bez ziemi, bez króla. Poganie patrzyli na Żydów rozproszonych wokół Morza Śródziemnego, na upadek dynastii Dawida, na Świątynię, której daleko było do chwały Świątyni Salomona i mówili: Wasz Bóg – naszym Bogiem.

Zafascynowanie magów bezbronnym dzieciątkiem stanowi odpowiednią kulminację dziejów Izraela. Apostoł Paweł miał na myśli nie tylko czasy Nowego Testamentu, kiedy napisał: „To, co słabe, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne” (1 Kor 1,27). Takie są dzieje Izraela. Poprzez jego słabość Bóg objawił swą moc; poprzez głupotę Izraela Bóg okazał swą mądrość. Takie są dzieje prawdziwego Izraela, Jezusa. Gdyż głupota Bożą jest mędrsza niż mądrość człowieka, a słabość Boża jest mocniejsza niż siła człowieka.

Tłumaczył Jan Olisiejko.

Źródło: New Exodus