Ćwiczenie się w małym; Mark Horne
Ćwiczenie się w małym, Mark Horne
„A pospolitych i babskich baśni unikaj, ćwicz się natomiast w pobożności. Albowiem ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego” (1 Tm 4,7-8).
Choć apostoł Paweł porównuje ćwiczenie się w pobożności do treningu dla atletów, istnieje ważna różnica między tymi dwoma rodzajami ćwiczeń. Nie ma bowiem stadionu ani siłowni dla ćwiczeń w pobożności. Jedynym treningiem jest tu praktyka. Czasami słyszymy o jakiejś sławnej postaci z innej religii, która spędziła całą noc w towarzystwie dziewic, żeby ćwiczyć samokontrolę, lecz w chrześcijaństwie taka opcja nie istnieje, a ponadto raczej nie wpływa ona korzystnie na charakter człowieka.
Dawid twierdził, że jest gotów do walki z Goliatem, ponieważ jako pasterz strzegł swoje stada przed lwami i niedźwiedziami (1 Sm 17,32-37). Ironia polega na tym, że Dawid był pasterzem, ponieważ był najmłodszym synem. Wypasanie stad nie było ani wielkim przywilejem, ani przygotowaniem do wielkich zadań. Kiedy prorok Samuel poprosił Jessego, żeby przyprowadził swoich synów, Jesse nawet nie pomyślał o tym, żeby przyprowadzić również Dawida, lecz zostawił go z owcami. Pamiętajmy przy tym, że wcześniej Jakub okazywał szczególne względy Józefowi i w związku z tym nie zlecał mu wypasania owiec. Wypasem zajmowali się pozostali bracia, zaś zadaniem Józefa było doglądać ich pracę (Rdz 37,12-14). Dawida zaś ojciec nie uważał za kogoś szczególnego i nie wyznaczył mu szczególnego zadania.
Dawid jednak nie tylko twierdził, że wypasanie owiec przygotowało go do walki z olbrzymem, ale też w Psalmie 78,67-72 twierdził, że praca pasterza przygotowała go do roli króla:
Wzgardził namiotem Józefa,
A plemienia Efraima nie wybrał,
Lecz wybrał plemię Judy
I górę Syjon, którą miłuje.
Zbudował świątynią swoją jak wysokie niebo,
Jak ziemię, którą ugruntował na wieki.
Wybrał Dawida, sługę swego,
Powołał go od trzód owiec.
Przywiódł go do owiec karmiących,
Aby pasł Jakuba, lud jego, i Izraela, dziedzictwo jego.
I on pasł ich w prawości serca swego,
I prowadził ich rozsądnie ręką swoją.
Kiedy więc twoje życie zdaje się być trywialne, to nie katuj się dodatkowo fantazjami o piastowaniu jakichś znakomitych funkcji. Módl się o poprawę swojej sytuacji, lecz póki co znoś aktualne okoliczności z cierpliwością. Ucz się i wykorzystuje najlepiej, jak to możliwe, swoją obecną sytuację, w nadziei, że z powodu twojej wierności w małych sprawach Bóg powoła cię do wielkich spraw. „Gdy widzisz męża biegłego w swoim zawodzie, to może on być w służbie u królów, a nie będzie w służbie u ludzi podłych” (Prz 22,29). Wszyscy żyjemy przed obliczem Boga. Jeśli nie możemy przekonać samych siebie, że to, co aktualnie robimy, jest ważne, to przynajmniej rozpoznajmy, że jest to okazja do zdobycia mądrości, która może się nam przydać w przyszłości. Pamiętajmy też, że ćwiczenie się w pobożności nigdy nie jest treningiem na sucho, ale zawsze odbywa się w realnych sytuacjach życiowych.
Ludzie znajdujący się w o wiele gorszej sytuacji niż ktokolwiek z nas zostali wezwani to wykazania się tego rodzaju mądrością: „Słudzy, bądźcie posłuszni panom na ziemi, z bojaźnią i ze drżeniem, w prostocie serca swego, jak Chrystusowi, nie pełniąc służby dla oka, jakobyście chcieli ludziom się przypodobać, lecz jako słudzy Chrystusowi, którzy pełnią wolę Bożą z całej duszy, służąc dobrą wolą jako Panu, a nie ludziom, wiedząc, że każdy, czy niewolnik, czy wolny, otrzyma od Pana zapłatę za to, co dobrego uczyni” (Ef 6,5-8).
G. K. Chestertonowi przypisuje się następujące słowa: „Człowiek zdaje się być zdolny do wielkich cnót, lecz nie do małych cnót; zdolny stawić czoło oprawcy, lecz niezdolny do opanowania swojego temperamentu”. Czy rzeczywiście tak jest? Słyszymy o heroicznych czynach w skrajnych sytuacjach, ponieważ przyciągają one uwagę. Rzadko jednak słyszymy o ludziach, którzy nie wykazują się heroizmem w podobnych sytuacjach. Może gdybyśmy potrafili lepiej zapanować nad swoim temperamentem, wtedy częściej bylibyśmy świadkami bohaterskich czynów.
Eliza Cook, dziewiętnastowieczna angielska poetka związana z radykalnym ruchem czartystów, napisała: „Cnoty człowieka nie należy mierzyć jego okazjonalnymi wyczynami, lecz codzienną postawą”. Coś podobnego stwierdza apostoł Paweł, wzywając chrześcijan do codziennej wierności Chrystusowi. Być może rzeczywiście wierność w małym zwiększa szanse na okazjonalne wyczyny.
Innymi słowy, często zachęca się młodych chrześcijan do wielkich i trudnych dzieł. Trudno jednak dokonywać wielkich czynów codziennie – nie bez powodu są one wyjątkowe i trudne. Wymagają przygotowań i ćwiczeń. Dlatego apostoł napisał: „Ćwiczcie się w pobożności”.
Choć brak ćwiczeń nie może być usprawiedliwieniem dla grzechu, to jednak dobre czyny powinny być czymś rutynowym. Czasami wezwania do zważania na chwałę Bożą, do okazywania wdzięczności itp. mogą stawać na przeszkodzie pobożnemu zachowaniu. Wyobraźmy sobie, że instruktor nauki jazdy nalega, aby uczeń dokładnie analizował sytuację i własne motywacje przed podjęciem każdej decyzji o naciśnięciu hamulca lub zmianie biegów. To uczyniłoby naukę niezwykle trudną, a jazdę wręcz niemożliwą.
Biblia posługuje się obrazem zaspania dla zilustrowania lenistwa lub głupoty. Pomyślmy więc o ludziach, którzy przyzwyczajeni są do wstawania wcześnie rano na pierwszy dźwięk budzika. Czy ziewają i wyciszają budzić na kolejne dziesięć minut? Nie. Po prostu wstają. Czasami, kiedy są szczególnie zmęczeni, mogą ziewnąć, lecz nawet na myśl im nie przyjdzie, żeby pospać jeszcze dłużej. Jeśli już się nad tym zastanawiają, to albo postanawiają iść wcześniej spać lub zdrzemnąć się po południu. Wczesne wstawanie nie jest dla nich problemem jak dla tych, którzy lubią się rano wylegiwać.
Apostoł Jan napisał: „Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe” (1 Jn 5,3). Dla tych, którzy przyjęli pouczenie: „Nie kochaj spania” (Prz 20,13), dźwięk budzika nie jest koszmarem. Dzięki codziennym treningowi nabrali wprawy i przyzwyczajenia.
Tłumaczył Bogumił Jarmulak.
Źródło: Training in the Small Stuff